Nie byłem nigdy…
…kimś komu łatwo było pisać. Wielu ludzi zaczyna pisać, bo to modne. Ludzie chcą być modni, znani, powszechnie poważani czy nawet sławni. Założyłem tego bloga dość dawno. W sumie to założyłem tylko samą domenę. Nie byłem nigdy kimś, komu łatwo było pisać o swoich myślach. Szczególnie, kiedy są rozstrzelone niczym seria z “kałacha”. Jednakże w pewnym momencie przychodzi ucisk w dolnej części klatki piersiowej promieniujący w dół i w górę i na boki… Nasuwają się pytania, czy ten ból jest rzeczywisty czy urojony? Czy jest groźny? Jeśli jest groźny to jaki niesie skutek? Tymczasem ból promieniuje na rękę, powodując mrowienie palców u rąk. Czy zdarzyło Ci się kiedyś wypić tyle wody aż rozbolał Cię żołądek? Nadmiar płynu w jednym z organów przyczynia się do ucisku na inne, a te z kolei na następne. Nie byłem nigdy lekarzem czy biologiem. Nadmiar wody łatwo wydalić, oddać, pozbyć się go. Ból przemija – przychodzi ulga. Ulga trwa do momentu gdy znowu nie spróbujemy zawalczyć z samym sobą o to ile jesteśmy w stanie wypić, by nie cierpieć. Litr? Półtora? Wiadro? A może potok myśli? Tak, od samego początku kropelka myśli musiała naprodukować dosyć bystry strumyk. Co gorsza – nie jestem w stanie stworzyć dla niego ujścia. A boli coraz bardziej. Naciska coraz bardziej, napływa coraz gęściej i prędzej. Potok myśli i bólu.
Nie szukam pocieszenia, nie szukam spowiedzi. Szukam lekarstwa.